sobota, 25 października 2014

Rozdział 3

- Hana! Przyznaj się, że on ci się podoba. Nic w tym takiego. To normalne - zaśmiał się Seyong, patrzą na swoją przyjaciółkę. Siedzieli w pracy, ale że dziś było wyjątkowo spokojnie, postanowili sobie robić przerwę.
- Nie, oppa - broniła się dziewczyna - Jest bardzo przystojny. I ma mocny charakter. To słodkie. Tyle mogę o nim powiedzieć. Wiesz, że mam narzeczonego i to jego kocham.
- Wiem Hana, wiem. Tak się droczę.
- Um. Tak o nim rozmawiamy, a czy to nie on siedzi głupio ubrany w kawiarni naprzeciwko?
- Hm? - czarnowłosy spojrzał w stronę budynku kawiarni i westchnął cicho - Wygląda jak idiota.
- Obserwuje cię.. Ciekawe czego chce.
- Nie wiem, ale nie odchodzi mnie to.
- Jak możesz tak mówić? Książę powlókł się tu specjalnie dla ciebie. Romantycznie!
- Skąd wiesz, że o mnie chodzi?
- No, a o mnie? - zaśmiała się dziewczyna i wstała, przeciągając się - Idę na zaplecze po wstążki. Zaraz wracam.
- Um. Okej.
Kiedy Hana zniknęła z widoku, Younghoon wstał i zrzucił z siebie te głupie ubrania. Wyszedł z kawiarni i poszedł do kwiaciarni naprzeciw. Wszedł powoli do środka i gdy ujrzał Seyonga, stanął przed nim, nic się nie odzywając. Czarnowłosy, widząc go przygryzł lekko wargę.
- Cześć.. - powiedział lekko zmieszany.
- Cześć.
- Co ty tu robisz..? - zapytał nieśmiało.
- Przyszedłem sobie.
- Po co? To nie jest przecież twoja dzielnica.
- Do ciebie.
- C-Co?
- W sensie... Chciałem Cię zaprosić na.. kaę, lody, obiad, kolajcę czy coś.
- M-Mnie..?
- Nie, mnie - Younghoon przewrócił oczami - No ciebie.
- Dlaczego?
- Ech. Pytam się tylko czy chcesz, czy nie?
- Chcę. To miłe.. Dziękuję.
- Świetnie. Dzisiaj?
- Um. Tak.. pewnie.
- Przyjadę po ciebie o ósmej, hm?
- Tak. Będę na skrzyżowaniu.
- Umm.. Okej. Świetnie. To do zobaczenia - starszy poczochrał lekko włosy młodszego i wyszedł.
Seyong jeszcze przez chwilę stał osłupiały z lekkimi rumieńcami na policzkach. Złpał się za miejsce, które przed chwilą dotykał starszy. Uśmiechnął się lekko i podszedł do okna, rozglądając się. Younghoona już nie było.
- Randka? - zapytała przyjaciółka, stając za czarnowłosym.
- Hana! - pisnął chłopak - Żadna randka. Nie znamy się aż tak... To tylko spotkanie!
- Taak. Wmawiaj to sobie.
- Hana!
- Zajmę się kwiaciarnią. Ty idź lepiej się przyszykować.
- Jest dopiero czwarta!
- Już czwarta. Zanim ty się ogarniesz to trochę czasu minie.
- Hana...
- Idź już!
Seyong westchnął i posłusznie pokiwał głową. Ściągnął fartuszek i poszedł odłożyć go do swojej szafki. Wrócił z szatni, patrząc na dziewczynę lekko zmieszany.
- Dasz sobie radę?
- Pewnie, że dam.
- Ale na pewno?
- Na pewno!
Seyong kiwnął głową i wyszedł z kwiaciarni, żegnając się z przyjaciółką. Przeszedł spokojnie kawałek drogi, po czym włożył słuchawki do uszu i przyśpieszył nieco kroku. Kiedy po kilkunastu minutach dotarł na swoje osiedle, znów nieco zwolnił. Spokojnym krokiem wszedł na swoje piętro i do domu.
Już w przedpokoju ściągnął zbędne rzeczy i poszedł do sypialni, gdzie znajdowała się jego szafa. Otworzył ją i się przyjrzał swoim ubraniom, rozbierając do bokserek. Wyciągnął z szafy koszulę i ciemne spodnie. Ubrał się i przejrzał w lusterku. Kiedy stwierdził, że wygląda dobrze, udał się do łazienki by ułożyć włosy. Jak zwykle mocował się ze swoją grzywką. Gdy skończył, spojrzał na zegarek.
- Dopiero przed szóstą... - mruknął do siebie i rozejrzał po pomieszczeniu. - I co ja mam teraz robić? Hmm.. - czarnowłosy podszedł do swojej złotej zdobionej szkatułki. Wyjął z niej mały kluczyk i podszedł do jasnobrązowych drzwi. Otworzył je i zamknął się od środka. Podszedł do pięknego, delikatnego pianina i lekko je musnął palcami. Uśmiechnął się, siadając przy nim, zamykając oczy i niemalże od razu zaczynając grać. Grał tak bez przerwy, nie zwracając uwagi na czas. Otworzył oczy i przestał grać, wzdychając głośno, a jednocześnie smutno. Podszedł do okna i widząc, że jest już ciemno spojrzał na zegarek.
- Nie dobrze!
Wyszedł z pomieszczenia, zamykając drzwi na klucz i odłożył go na miejsce.
Ubrał swój płaszcz, buty oraz wyszedł szybko z mieszkania. Przyśpieszonym krokiem przeszedł swoje osiedle i pobiegł na skrzyżowanie, gdzie czekał już starszy chłopak. Czarnowłosy po kilku minutach dotarł na miejsce, oddychając szybko i niespokojnie.
- Znowu spóźniony! - westchnął Younghoon, widząc Seyonga.
- Prze. Przepraszam.. Zasiedziałem się..
- Ech. Wsiadaj - starszy otworzył drzwi limuzyny i wpuścił młodszego pierwszego. Gdy ten usiadł, wsiadł zaraz za nim - Seong, wiesz gdzie jechać.
- Tak jest, Paniczu - samochód ruszył, a szyba oddzielająca pasażerów i kierowcę, zamknęła się.
Czarnowłosy czuł się trochę niezręcznie i wpatrywał się w swoje uda.
- Gdzie mnie zabierasz? - zapytał w końcu chłopak.
- Niespodzianka.
Młodszy chłopak kiwnął głową i więcej się nie odezwał. Całą drogę spędzili w ciszy. Kiedy znaleźli się na miejscu, starszy wysiadł jako pierwszy i podał młodszemu dłoń, gdy ten wysiadł.
- Czy to... - czarnowłosy rozejrzał się zachwycony.
- Oczywiście. Jesteśmy przed najlepszą włoską restauracją w Korei - uśmiechnął się lekko Younghoon i poprowadził chłopaka w stronę wejścia budynku.
Służba otworzyła drzwi, a oni weszli do środka.  Młodszy zatrzymał się w progu i rozejrzał się zafascynowany wnętrzem. Starszy natomiast podszedł do mężczyzny, który zajmował się rejestracją.
- Nazwisko? - syknął, patrząc z góry na chłopaka.
- Seo - powiedział bez wyrazu - Seo Younghoon.
- Panicz Seo! - pisnął i wyszedł zza swojej lady - Proszę za mną Paniczu.
- Młody - starszy złapał młodszego za rękę i pociągnął w stronę stolika, do którego prowadził ich starszy mężczyzna. Kiedy usiedli, podał im karty i odszedł.
- Hmm.. - Younghoon otworzył kartę menu i przejrzał ją. Seyong po chwili zrobił to samo.  Siedzieli tak w milczeniu, przeglądając karty. W końcu starszy odłożył menu i spojrzał na młodszego. Gdy ten poczuł na sobie wzrok chłopaka, zakrył się kartą bardziej - Dobrze wyglądasz. - powiedział.
- Aa... dziękuję - Seyong uśmiechnął się lekko i opuścił kartę - Ty też.
- Wiem - prychnął.
Czarnowłosy lekko zmarszczył brwi: "Narcyz" - pomyślał i mimowolnie się uśmiechnął.
- Namyśliłeś się? - zapytał Younghoon.
- Hę?
- Co zamawiasz.
- Ah! Em.. Nie.. Jeszcze nie. Wybacz.
- Spokojnie, młody. Mamy czas.
Seyong kiwnął głową i westchnął cicho znów patrząc w kartę.
- Makaron.. em.. nie. Sphagetti bolonese, um.. na ostro - uśmiechnął się w końcu czarnowłosy - A do picia...
- A o to się nie martw - powiedział Younghoon. Podniósł lekko rękę, a kelner natychmiast przyszedł.
- Witam, Paniczu Seo - przywitał się - Miło nam Panicza gościć.
- Tak, tak - mruknął - Chciałbym zamówić sphagetti bolonese na ostro, makaron w sosie cztery sery oraz szampana. Najlepszego jakiego macie.
- Oczywiście. Coś jeszcze, Paniczu?
- To wszystko.
Kelner kiwnął głową i odszedł, zostawiając chłopaków samych. Younghoon spojrzał na Seyonga z uśmiechem.
- C-Co? - czarnowłosy odwzajemnił spojrzenie starszego, na co on tylko pokręcił głową, nadal wpatrując się w młodszego.
Chłopak tylko westchnął cicho i wpatrzył się w swoje uda. Po chwili kelner przeniósł szampana. Otworzył go, nalał do kieliszków i wstawił do lodu, po czym odszedł.
Starszy sięgnął po swój kieliszek. Młodszy zrobił to samo.
- Bardzo małomówny jesteś - westchnął Younghoon - Wstydzisz się?
- Nie.. Po prostu dziwnie się czuję. Nigdy nie byłem w takiej.. restauracji.
- Rozumiem. Rozluźnij się. Wybrałem takie miejsce by nikt na nas nie patrzył.
- Och..
Starszy chłopak uśmiechnął się i napił swojego szampana. Odstawił kieliszek i uśmiechnął ponownie. Młodszy odwzajemnił ten uśmiech i również spróbował szampana.
- Nieziemskie! - zachwycił się.
- Smakuje?
- Pyszny.. naprawdę.
- Cieszę się, że ci smakuje młody - powiedział Younghoon I spojrzał na kelnera, który właśnie przyniósł ich dania.
- Smacznego życzę - ukłonił się i odszedł.
Seyong pochłonął wzrokiem idealnie piękne, aromatyczne danie. Starszy od razu zabrał się za jedzenie.
- Smacznego - uśmiechnął się.
- S-Smacznego.. - odpowiedział czarnowłosy samemu biorąc się za swoje danie - Ojej.. - szepnął do siebie, ale zaraz się poprawił i jadł bez słowa.
Cały ten czas spędzili w ciszy. Po zakończonym posiłku, dopili szampana i opuścili restaurację nadal milcząc. Limuzyna już czekała. Seyong wsiadł, a zaraz za nim Younghoon.
- Seong, odwieź Pana do domu - powiedział starszy.
- Tak jest, Paniczu - samochód niemalże od razu ruszył.
- A-Ale nie wiesz gdzie mieszkam..
- Wiem.
- Skąd..?
- Łatwo jest się o tobie wszystkiego dowiedzieć, ale... - chłopak przysunął się do młodszego - Chcę żebyś ty mi to opowiedział.
- P-Po co skoro sam wszystko wiesz?
- Lubię cię słuchać.
Seyong przygryzł wargę i odwrócił wzrok. Younghoon odsunął się, wlepiając wzrok w szybę.
- Za kilka miesięcy skończę 23 lata. Jestem zwykłym, przeciętnym chłopakiem lubię podróżować, kopać w ogródku i grać na pianinie. Uwielbiam makaron i kolor zielony... Nie wiem co jeszcze.. - mruknął w końcu młodszy.
- Wszystko.
- Ale ty wszystko wiesz!
- Prawie.
- Ech.. -Seyong zamyślił się, a Seong zatrzymał limuzynę.
Younghoon wysiadł i zaczekał na czarnowłosego.
- Odprowadzę cię.
- Nie trzeba.
- Ale chcę - uśmiechnął się chłopak i ruszył przed siebie. 23-latek zaraz do niego dołączył.
- Dlaczego mnie tak naprawdę zaprosiłeś? - zapytał.
- Bo chciałem.
- Niemożliwe..
- Dlaczego? Bo jestem narcyzem? Bogatym księciem?
- Tak. Dlatego.
- Oj, głuptas - zaśmiał się czochrając włosy młodszemu.
- Aish! - ten się odsunął, poprawiając grzywkę. Spojrzał na starszego, który się uśmiechał - Chodźmy, bo zimno.. - przygryzł wargę i pobiegł w stronę swojego bloku.
Gdy znaleźli się już na klatce, weszli na trzecie piętro i stanęli przed drzwiami mieszkania młodszego.
- Ale tu... dziwnie. - rozejrzał się Younghoon.
- To tylko klatka. Czego się spodziewałeś.. - westchnął i sam się rozejrzał, gdy światło właśnie zgasło - Ojej.. Jak ciemno.. Gdzie ten włączn.. - czarnowłosy chłopak poczuł na swoich wargach coś równie miękkiego jak one. Wokół jego pasa zacisnęła się czyjaś ręka. Przez chwilę stał tak w osłupieniu. Dopiero po kilkunastu sekundach Seyong poczuł, że został puszczony. Pośpiesznie zapalił światło na korytarzu, ale już nikogo nie zastał. Przygryzł mocno wargę i wszedł na drżących nogach do mieszkania. Ściągnął kurtkę oraz buty i poszedł do łazienki, rozbierając się pośpiesznie do naga.  Puścił chłodną wodę pod prysznicem i wszedł tam zaraz - "Co to miało być?" - Chłopak lekko dotknął swoich warg. Westchnął i szybko się umył. Wyszedł z łazienki owinięty ręcznikiem i usiadł w sypialni na łóżku. Przeczesał włosy dłonią, rozmyślając nad tym co się stało. Opadł lekko na łóżko, lecz przez całą noc nie zmrużył oka.

4 komentarze:

  1. Ojej, słodko <3 Jestem zbyt leniwa, żeby się rozpisać, czekam na następny ^^
    Hwaiting!

    OdpowiedzUsuń
  2. Chciałabym jakiś rozdzialik z okazji Nowego Roku ;wwww;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojejku ;-; zapomniałam całkiem ;__; przepraszam. wezmę się do roboty i już pod koniec tygodnia będzie kolejny rozdział!

      Usuń
  3. Zazdroszczę interpunkcji, i może byś mi ją tak oddała, co? Przydałaby mi się bardzo. <3
    Jeśli chodzi o rozdział, to zacznę od końca. Myślałam, że, jak to w blokach bywa, brakło prądu, a tu najwyraźniej przyczynił się do tego So. No niezły z niego koleś, serio. Jestem pod wrażeniem. Natomiast jeśli chodzi o te zdobyte o nim informacje, przypuszczałam, że tak będzie, bo w końcu bogaty z niego dzieciak. Rozdział naprawdę świetny.

    Blackey

    OdpowiedzUsuń