poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Prolog

W Seoulu, jednej ze spokojniejszych dzielnic, w pewnym bloku, z mieszkania na 3 piętrze, dało słyszeć się piękną i spokojną melodię. 
Wszyscy wiedzieli kto gra.
 Dzieci, które bawiły się na dworze, ucichły i usiadłszy na trawie, wsłuchiwały się w cudowną muzykę. Starsze pani, siedzące na ławkach i plotkujące, zamilkły, także wsłuchując się w grę. Całe osiedle było jak zaczarowane, kiedy dłonie chłopaka dotykały pianina, a jego palce wciskały kolejne klawisze. 
Po kilku minutach młody chłopak przestał grać, a dzieci na dworze biły brawo tak głośno, że 23-latek wyszedł do okna, machając wesoło do rozbrykanych urwisów. 
- Seyong hyung! - wydarł się najmłodszy chłopczyk, skacząc i machając rękami. 
- Tak? - uśmiechnął się młodzieniec. Głos miał niesamowicie ciepły i delikatny. 
- Zagrasz nam coś jeszcze? Prosimy! 
- Może później. Praca czeka - po tych słowach, Seyong schował się w mieszkaniu i zamknął okno. Na koniec , rozejrzał się po pustym pokoju i wyszedł z niego, zamykając drewniane, koloru kawy z mlekiem , drzwi małym, srebrnym kluczykiem.
 Przeszedł do drugiego pokoju i stanął przed niewielką szafą. Odgarnął swoje lśniące, czarne włosy z twarzy i przyjrzał się uważnie swoim ubraniom. Znał je na pamięć, ale zawsze minimum 10 minut stał, zastanawiając się co na siebie włożyć. Ostatecznie wybrał ciemniejsze jeansy, białą koszulkę z krótkim rękawem i na to jeansową katanę z 3/4 rękawami pod kolor spodni. Do tego ubrał nieskazitelnie białe adidasy. Włosy uczesał tak jak zawsze, tylko chwilę mocował się z grzywką, która odstawała z każdej strony. Po tych wszystkich czynnościach, przejrzał się w lusterku bez wyrazu. 
- Nieźle. 
Sięgnął po telefon ze swoimi białymi słuchawkami, klucze od mieszkania i wyszedł. Już na schodach włączył muzykę i włożył słuchawki do uszu, chowając telefon i ręce do kieszeni spodni. Przeszedł przez osiedle spokojnym krokiem i po niedługim czasie znalazł się w centrum. 
Pełno ludzi, gwar, samochody, zanieczyszczone powietrze. Aż podgłośnił muzykę przez ten hałas. 
Nucąc sobie spokojnie pod nosem, stanął na światłach. Przeleciała jedna piosenka.. i druga.. i kolejna. Dopiero potem mignęło zielone światło. Bez zastanowienia chłopak jako pierwszy wystrzelił do przodu. 
Chwila nieuwagi. Pisk opon. Cisza. Ciemność. 
23-latek po chwili zaczął odzyskiwać świadomość. Głośna muzyka, ale to nie ta jego. Słyszał niewyraźnie , ale był pewien , że to nie jego. Otworzył oczy i zobaczył przed sobą czarną jak noc limuzynę. Wokół było pełno ludzi. 
Niedaleko dało słyszeć się huk i alarm. Stłuczka. 
Chłopak siedział tak przez chwilę, trzymawszy się za głowę. Porządnie się uderzył.
 - Hej, ty - ledwie usłyszał nad sobą ten szorstki głos. Uniósł głowę i przymknął oczy , by zobaczyć kto do niego mówi. - Patrz jak leziesz. Mogłeś mi zarysować brykę. - jego bystre oczy przeszywały go na wylot. Czuł to. 
Ostatnie słowa i tak utkwiły młodemu chłopakowi w pamięci. "Mogłeś zarysować mi brykę". Nie wytrzymał i wstał gwałtownie co było ogromnym błędem. Zachwiał się na nogach, lecz dziewczyny za nim , przytrzymały go. 
- Bryka?! - zdenerwował się - Co mnie obchodzi twój zasrany samochód?! Mogłeś mnie zabić! 
- Czy ty wiesz kim jestem? Młody, zluzuj majty - zaśmiał się nieznajomy chłopak, obejmując ramionami dwie, śliczne Azjatki, które ciągle się do niego łasiły. - Tobie nic nie jest, moja lima cała, więc wszystko gra. 
 - C-Co? Ty...!
 - Młody, zabaw się -  rzucił na koniec chłopak i klepnął kilka razy w dach pojazdu na co ten odjechał , znikając z zasięgu wzroku. 
Seyong wkurzony na maksa i aż czerwony z tego powodu , tylko sprawdził czy wszystko ma i pognał do pacy, nie oglądając się więcej za siebie. 
"Chociaż tam mam święty spokój. " - pomyślał.


 Impreza w limuzynie trwała w najlepsze. 
Jedynie Younghoon , który się nie co uspokoił, siedział z tyłu w kącie z kieliszkiem szampana w ręce i wpatrywał się za okno. Przepiękna amerykanka Anabell, siedziała obok i co chwilę muskała wargami jego szyję.
 - Hoonnie~ - jęknęła, owijając go rękoma wokół szyi - Przed chwilą się dobrze bawiłeś. Co jest? Nie wystarczam ci? - jej akcent był dość zabawny. 
- A co gdybyśmy naprawdę zabili tego chłopaka? Aish... - 24-latek wyrwał się z uścisku kobiety. Z tego całego towarzystwa, tylko ona go naprawdę lubiła. W niewielkim stopniu, ale lubiła - I nie mów tak do mnie, jasne? Nie lubię tego.
 - Co się przejmujesz jakimś gówniarzem? Ciesz się chwilą. Twoja Anabell kończy 34 lata. 
- Daj mi spokój. Seong! 
- Tak , paniczu? - zza szyby kierowcy, na miejscu pasażera rozległ się poważny i stary głos. 
- Odwieź mnie do domu. Tych państwa także. 
- Tak jest, paniczu. 
- I każ wysprzątać limuzynę. Zrób to tak, by ojciec się nie dowiedział. 
- Oczywiście.
 Jak kazał tak też się stało.
 Po niespełna 15 minutach Younghoon był już w domu, a jego znajomi po kolei zostali odwożeni do siebie. Już na progu chłopak zawołał dwie pokojówki i rozebrał się do samych bokserek, każąc im spalić ciuchy , tak by rzecz jasna ojciec się o niczym nie dowiedział. Sam zaś zszedł do prywatnej łaźni , wołając kolejne dziewczyny , aby go umyły. 
Chłopak mieszkał w jednej z najlepszych i najdroższych dzielnic Seoulu. Domy wyglądały jak małe pałace. Każdy z nich chciał być najlepszy, więc co chwilę było coś burzone i budowane, rzeźbione i malowane itp. A on, jako syn, trzeciego z najbogatszych ludzi w Korei, miał wszystkiego pod dostatkiem. Kupował to co można było kupić. Ba! Nawet tego czego nie można było. Kupował nawet ludzi, by spędzili z nim choć trochę czasu. By z nim porozmawiali. Ale to i tak nic nie dawało.
 Co chwilę miał nowy samochód , motor , ciuchy, zabawki, rzeźby, obrazy, ozdoby. A kiedy kończyły mu się pomysły , jeździł na akcje. Licytował antyki a potem je kruszył, łamał, palił. Robił ludziom na złość. Dzięki temu nie miał dobrej opinii.
 Jednak coraz częściej siedział zamyślony i grał na swej gitarze smutne piosenki. Czegoś mu brakowało. Czuł pustkę. Wiedział , że tego nie kupi za żadne pieniądze. Brakowało mu tego bardzo. Denerwowało go i smuciło.
Ale... co to takiego było? Czego mu brakowało?  Na te pytania nie umiał sobie odpowiedzieć.

3 komentarze:

  1. Kocham to całym sercem, jest genialne *-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu *-* zabieram się za rozdziały! <3 cudowne *-* tak trzymaj~ dużo weny~
    Hwaiting! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. No to przybywam i już na wstępie mogę napisać, że bardzo mnie zaciekawiłaś. Prolog ciekawy, a najbardziej spodobał mi się Younghoon - taki dzieciak z bogatej rodziny, który, mimo wydanych na nich pieniędzy, nie miał przyjaciół. Jakby nieogarnięty życiowo i jestem niezmiernie ciekawa, co by się stało, gdyby tak został wyrzucony z domu za akcję w limuzynie i wszystkie inne swe czyny, o których ojciec nagle dowiedziałby się.
    Jeśli chodzi o wstępne minusy, to razi mnie brak akapitów i niewyjustowany tekst. Według mnie wyglądałoby to o wiele lepiej, aczkolwiek to moja subiektywna opinia.
    Btw. Wciąż bawi mnie ta cała sytuacja z wypadkiem. Myślałam, że zaczną się bić, albo ten poszkodowany straci pamięć. A tu proszę, mój ulubieniec martwi się tylko o swe cacko, jakim jest limuzyna. Pomijając fakt, że należy do jego ojca. Jednak wcale nie taki zły z niego gość, no bo w końcu sam potem zaczął się nad tym zastanawiać.
    Mykam więc czytać dalej.
    Hwaiting.

    OdpowiedzUsuń