środa, 4 marca 2015

Rozdział 5

Younghoon chodził po mieszkaniu Seyonga i oglądał je uważnie. Było zwykłe, małe, ale przytulne. Korytarz od razu prowadził do salonu, który był średniej wielkości.
Znajdował się tu telewizor, kanapa, stolik, barek oraz półka z książkami. Po lewej stronie korytarza była mała łazienka. Nawet wanny tu nie miał. Younghoon skrzywił się i poszedł dalej. Jedne drzwi były zamknięte, ale chłopak był tak ciekawy, że zaczął szukać klucza.
Przy okazji dowiedział się, gdzie jest sypialnia. W sumie łatwo było to zauważyć, bo mieszkanie było tak małe. Przynajmniej dla starszego chłopaka.
Seyong krzątał się po mieszkaniu i sprzątał swoje rzeczy. Nie spodziewał się, że kiedykolwiek kogoś tu przyprowadzi. A już na pewno nie jego. Zazwyczaj chodził do kogoś lub jak robił imprezy to zapraszał do baru, kawiarni, klubu czy gdzieś na miasto. Posprzątał dokładnie wszystko co miał do ogarnięcia i westchnął raz jeszcze. Poszedł w stronę chłopaka i widząc jak ten czegoś zawzięcie szuka, zmarszczył lekko brwi.
- Czego szukasz? - zapytał chłopak, na co starszy jedynie spojrzał na niego i wzruszył ramionami. - N-Napijesz się czegoś?
- Może wina - powiedział i usiadł w salonie na kanapie.
Młodszy skrzywił się. Miał wino, ale dla tego gbura to pewnie "tanie", "okropne" i "niedobre" wino.
- Wybacz, ale mam tylko takie, na które było mnie stać.
- Chyba przetrawię.
Seyong znów się skrzywił i podszedł do barku. Wyjął z niego czerwone wino a z szafki dwa kieliszki. Wrócił do salonu i usiadł obok starszego chłopaka.
- Masz świeczki? - zapytał Younghoon.
- Co?
- Masz czy nie?
- N-No mam... - zdziwiony chłopak wstał i poszedł do kuchni. Na górnej szafce znajdowało się opakowanie zapachowych świeczek. - Proszę. - powiedział, podając to starszemu wraz z zapałkami i przyglądając się bez słowa temu co robi.
24-latek odpakował świeczki i zapalił je, rozstawiając po pokoju. Chciał by był choć trochę jakiś nastrój. Zgasił światło i otworzył wino. Już po zapachu było czuć, że tanie. Nalał je do kieliszków i usiadł na swoim miejscu. Teraz atmosfera robiła się przyjemna. Było romantycznie, a Younghoon wręcz zachęcał młodego do rozmowy. Czasem zadawał mu pytania, ale zazwyczaj to go słuchał jednocześnie dużo rozmyślając.
Zastanawiał się, dlaczego mu zależało tak na tej znajomości? Dlaczego ciągle chodził, był upierdliwy i natrętny wobec tego chłopaka? On nie był ani zbyt mądry ani zbyt bogaty. Pracował w kwiaciarni i prowadził normalne, spokojne życie, jakiego on sam nigdy nie miał. Od kiedy matka go zostawiła, był na wychowaniu u ojca, a właściwie jego sekretarki, pokojówek czy Seonga. Nigdy nie czuł miłości ojca ani nawet tego, że jest potrzebny. Kiedyś obiecał sobie, że jak będzie dorosły to się wyprowadzi. Na początku tak zrobił, ale ojciec nie dawał mu spokoju i siłą zaprowadził go spowrotem do domu. Zamknął go w pokoju dopóki nie był pewien, że chłopak nie zrobi już nic głupiego. Jednak się przeliczył. Younghoon stał się jeszcze gorszy. Zaczął imprezować, wydawać coraz to większe sumy pieniędzu na niewiadomo co i niewiadomo kogo. Tatuś znajdywał swojego synka zalanego w trupa lub odbierał go z policji. Zawsze mu to odpuszczał twierdząc "młody" i "głupi". Jednak te sytuacje stawały się coraz gorsze. Najgorsza z nich była w urodziny tej całej Anabell. Wtedy o mało co nie zabił człowieka. I to jakiego! Właśnie wtedy poznał czarnowłosego młodzieńca. Chyba zaintrygowały go te piękne, duże, czarne, smutne oczy. Chyba tak. Zaraz po tym wypadku było jeszcze gorzej w domu Younghoona niż wcześniej. Tym razem ojciec naprawdę się wściekł i jeszcze zawiadomił babcię chłopaka. Służyła ona kiedyś w wojsku i miała swoje zasady, na których ojciec dorastał. Pewnie dlatego stał się taki zimny i oschły. A może od zawsze taki był? W każdym bądź razie, gdy babcia zaczęła opiekować się Younghoonem, było naprawdę z nim źle.
Do jedzenia dostawał niewiadomo co z czego, a gdy próbował się sprzeciwić to był dosłownie... bity. Za niewykonywanie poleceń czy sprawianie problemów ciągle dostawał. Może to się wydawać okrutne, a jeszcze gorsze wtedy, gdy wiadomo, że ojciec nic z tym nie robił. Nie widział tego, że chłopak jest blady, jakiś wychudzony, miał podkrążone oczy i milczał więcej niż zwykle... lub po prostu nie chciał tego widzieć. 
Z pozoru wszystko wydawało się być dobrze. Bogata rodzinka, zadowolony dzieciak, który ma wszystko czego zapragnie. Jednak nikt tak naprawdę nie wiedział jakie piekło przeżywał młody chłopak. Jedyną osobą, która starała się mu pomagać i wiedziała co się dzieje był lokaj Seong. On jako jedyny rozmawiał i opiekował się chłopakiem. Gdy ten był młodszy czytał mu bajki, opowiadania czy opowiadał różne historie. Czasem nawet się z nim bawił, ale było to rzadkością ze względu na napięty grafik ojca. Seong miał pilnować Younghoona, by ten uczęszczał na różne kółka, zajęcia czy coś w tym rodzaju. Syn pana Seo musiał być najlepszy. W końcu miał przejąć firmę ojca, mimo tego że nie chciał. To dziadostwo było przekazywane z pokolenia na pokolenie. Ojciec się starał,  poza tym miał dziedzica, więc to był wręcz Younghoona by przejąć tą firmę.
Wracając ponownie do tego co działo się z nim teraz; chłopak nie miał ani chwili spokoju. Gdy już miał naprawdę dość, wypoczywał u bliźniaków, ale i to nie pomagało. Babcia zawsze go znajdowała, jednak teraz, gdy siedział u Seyonga, nie mogła mu nic zrobić.
Wiedziała o czarnowłosym, bo go poznała, ale nie wiedziała kim dokładnie jest, co robi, gdzie mieszka. Szczęście w nieszczęściu. Kwestia czasu, kiedy się o wszystkim dowie. Jednak i tak to był plus. U Seyonga Younghoon czuł się jakby... bezpiecznie.  Przynajmniej na razie.
- Younghoon? - Seyong potrząsnął lekko zamyślonym chłopakiem. - Słuchasz ty mnie?
- Tak, mów dalej -  odpowiedział spokojnie starszy. Może tego po sobie nie pokazywał, ale nie miał najmniejszej ochoty wracać do domu. No i jeszcze jego przemyślenia zdołowały go bardziej.
Gdy czarnowłosy chłopak kończył mówić, starszy znów zadawał mu pytania i dolewał wina. On miał mocną głowę, ale 23-latek dużo słabszą. Już widział to w tych jego pięknych, czarnych oczach.
Westchnął dolewając chłopakowi wina po raz kolejny. Chyba mu smakowało. Z resztą Younghoonowi także, iż nie zwracał uwagi na ten smak. Za dużo rozmyślał.
Na twarzy Seyonga pojawiły się już widoczne rumieńce, a jego oczy świeciły się. Sam chłopak mówił coś od rzeczy, jednak to było na tyle interesujące, że starszy przestał rozmyślać i wsłuchując się w głos tamtego, wpatrywał się w niego jak w obrazek.
Niewiadomo ile czasu to trwało, może kilka minut, a może dłużej, ale to młodszy przez alkohol krążący w żyłach wydawał się teraz jakiś śmialszy. Czasem dotykał dłoni lub ramienia 24-latka, śmiał się i znad kieliszka zalotne uśmiechy i spojrzenia. Co on sobie myślał?
Odłożył jedynie swój kieliszek, ujmując w tym czasie dłoń czarnowłosego.  Bawił się przez chwilę jego palcami. Młodszy zamilkł i wpatrywał się w starszego chłopaka.  Milczeli tak przez jakiś czas, a Younghoon ciągle delikatnie dotykał dłoni Seyonga. Sam chłopak się uśmiechał i także odpowiadał na jego zaczepki.
24-latek po chwili zbliżył się do czarnowłosego, muskając jego wargi. Był świadom tego, że chłopak, chyba, wszystko kontrolował i wiedział co się dzieje. Mimo tego alkoholu... a może to właśnie on podkręcał wszystko to co się dzieje?
Seyong objął dłońmi kark starszego chłopaka i odwzajemnił to muśnięcie, patrząc uważnie w ciemne oczy Younghoona. Ten już wiedział, czego chce. Pocałował chłopaka pewniej, a gdy tamten odwzajemnił pocałunek i objął mocniej kark starszego, on sam po chwili objął młodszego, pogłębiając pocałunek. Seyong rozchylając wargi, wystawił swój język naprzeciw chłopakowi. Gdy ich narządy się spotkały, nieśmiały chłopak zacisnął palce na szyi starszego, natomiast Younghoon od razu zaczepił język tamtego tym swoim. Chciał go zachęcić i zaprosić do zabawy. Z tego co odczuwał był to pierwszy jego pocałunek. Bynajmniej z chłopakiem.
Po chwili Seyong ocknął się jednak i gwałtownie odsunął od starszego, przecierając usta dłonią.
Co mu strzeliło do głowy? Ah, no tak.. alkohol. Po cholerę go tyle pił? Mógł się spodziewać jak to się skończy! Z jednej strony cieszył się, że tylko na tym stanęło, ale z drugiej.. Chłopie! Otrząśnij się! Pamiętasz? Książę i żebrak. Niech tak zostanie.
Seyong odsunął się kawałek i po chwili wstał.
- Pójdę ci przyszykować łóżko - powiedział i wyszedł pośpiesznie z salonu. Poszedł do swojej sypialni, pośpiesznie ją przygotował i westchnął. Był aż nadto gościnny. Powinien dać mu koc i poduszkę, każąc spać na kanapie, a nie jeszcze oddawać swoje łóżko.
Younghoon natomiast siedział i dopijał swoje wino. Czekał na młodego chłopaka w nadziei, że ten zaraz przyjdzie i spędzą resztę wieczoru w miłej atmosferze. Jednak się przeliczył. Czarnowłosy bez słowa wrócił i rzucił koc wraz z poduszką na kanapę. Zerknął na starszego i zmarszczył brwi.
- Masz już wszystko przygotowane. W łazience czyste ręczniki. To chyba tyle, więc idź już, bo chcę spać.
- Rozumiem, że wyganiasz mnie do sypialni, a sam będziesz spać tutaj?
- Taa.. - mruknął. Już nie miał ochoty z nim rozmawiać. - Książę to ty, a ja to żebrak. Czyżbyś zapomniał?
- Skoro tak to co ja tu robię?
Seyong zamilkł i usiadł na brzegu kanapy.
- Idź spać - powiedział po chwili, na co tamten wstał i podszedł do czarnowłosego. Bez słowa wziął go na ręce i zaniósł do sypialni mimo protestów Seyonga. Younghoon rzucił go na łóżko i wrócił zgasić świeczki, po czym przymknął drzwi od sypialni.
Czarnowłosy zszokowany usiadł na łóżku i złapał się za policzki. Czuł jak go palą, ale tym razem nie od alkoholu.
- T-Ty..! C-Co.. Wypuść mnie! I-Idę spać! - pisnął młodszy, bacznie obserwując starszego, który właśnie ściągał spodnie. Wyglądało to conajmniej dwuznacznie. - C-Co ty wyprawiasz?! - chłopak zasłonił twarz dłońmi, zamykając oczy.
Younghoon posłał mu pytające spojrzenie i odłożył spodnie na bok, po czym kładąc się, przytulił do czarnowłosego. Chłopak był naprawdę zszokowany tym co się działo. Zaczął się szarpać, ale starszy tylko ściskał go mocniej. W końcu Seyong zaprzestał.
- Ej, Younghoon.. - mruknął cicho - Możesz mnie już puścić, wiesz? Nie ucieknę ci... masz moje słowo.
Kiedy starszy nie odpowiadał, młodszy przekręcił się by go zobaczyć i ochrzanić. Zauważając, że ten po prostu śpi, sam wstał by go nie obudzić, przykrył kołdrą, po czym z lekkim uśmiechem wyszedł zamykając za sobą drzwi. 
Z salonu posprzątał kieliszki i niedopite wino, a po jakimś czasie położył się na kanapie i zasnął.
Następnego dnia rano, Seyonga obudził przyjemny zapach. Chłopak wstał i przetarł oczy. Zaciągnął się zapachem raz jeszcze, zerkając w stronę kuchni, gdzie starszy chłopak właśnie szykował śniadanie, a bynajmniej tak to wyglądało. Dopiero po chwili czarnowłosy zauważył, że Younghoon zamówił chińszczyznę oraz kupił mały sok, który rozlał do szklanek i przyniósł to do salonu, stawiając na stoliku.
- Dzień dobry - powiedział starszy, siadając obok młodego chłopaka.
- A.. a co ty tu robisz? - zapytał, ale zaraz przypomniał sobie wszystko i odchrząknął. - Chciałem zapytać dlaczego ty jesteś? Jeszcze. No, bo myślałem, że...
- To ty lepiej nie myśl. Jedz póki ciepłe - Younghoon przysunął stolik i zabrał się bez słowa za jedzenie.
Po chwili Seyong zrobił to samo.  Naprawdę spodziewał się, że kiedy wstanie, jego już nie będzie. Jednak był. I nawet o nim pomyślał. Zamówił coś do jedzenia i do picia.. Z resztą, gdyby on sam miałby coś zrobić to zapewne skończyłoby się to katastrofą. Dobrze, że jednak zamówił.
Jedli tak w spokoju i ciszy, a gdy skończyli, czarnowłosy posprzątał po posiłku i zabrał się za resztę porządków, nie zwracając uwagi na starszego chłopaka.
- Seyong - zaczął w końcu podirytowany starszy. - Seyong.
- Czego?
- Wyjedźmy gdzieś razem.
- Co? - czernowłosy spojrzał na chłopaka.
- Chcę spędzić trochę czasu w spokoju.
- Więc jedź sam.
- Chcę z tobą.
Seyong zmarszczył brwi i westchnął. Wyraz twarzy Younghoona wyglądał naprawdę dziwnie. Był jakby trochę smutny, zamyślony, a jednocześnie trzeźwy umysłem i wiedział co robi czy mówi.
- To jak? - zapytał, gdy czarnowłosy nic nie odpowiadał. Ten tylko kiwnął głową, odwracając się na pięcie. Wiedział, że starszy nie odpuści. Szczerze to nie miał najmnienjszej ochoty z nim jechać. Już wczorajszy wieczór był błędem, a co dopiero wspólny wyjazd.
Lecz co mógł zrobić? Co racja, umiał się przeciwstawić, ale jakaś mała cząstka jego chciała jechać z tym chłopakiem...
Nie! Stop! Co on sobie wyobraża? Nie powinien w ogóle myśleć o tymn dużym, wrednym, oschłym, zadufanym w sobie dupku. Więc czemu...?
- Seyong - powtórzył po raz kolejny Younghoon i położył rękę na włosach chłopaka. - Spakuj się. Przyjadę o ósmej - poczochrał mu włosy i po prostu opuścił mieszkanie.
Czarnowłosy westchnął i zamknął drzwi. Ledwo wyszedł, a on już czuł dziwną pustkę.
To prawda, że znali się tylko kilka miesięcy, ale ten czas.. niby zwyczajny, jakieś drobnostki, duperele, a jednak tak go uszczęśliwiały. Szczerze powiedziawszy nawet był szczęśliwy, gdy... Nie. Seyong, nie myśl o tym. Wystarczy ci kłopotów.
Chłopak w końcu poszedł się spakować. Nawet nie wiedział co. Gdzie jadą? W góry czy nad morze? Albo gorące źródła? Lub zwyczajnie gdzieś za miasto?
Spakował walizkę, gdzie było po trochę rzeczy na każdą pogodę i teren. Po spakowaniu się wyszedł z domu, by się przewietrzyć. Miał dużo czasu, więc postanowił, że odwiedzi kwiaciarnię. Od jakiegoś czasu w ogóle tam nie zaglądał.
Będąc już na uliczce zauważył coś dziwnego. Nie tylko w okolicach kwiaciarni, ale i już na całej ulicy. Ludzi nie było, a jak już to przechodzili szybko i cicho, jakby się czegoś bali.
Seyong podszedł do drzwi kwiaciarni i zajmował się do środka. Pusto.
- Hm.. Co tu się dzieje? - czarnowłosy wyciągnął telefon i zadzwonił do Hany. Może ona mu coś powie, bo tutaj to raczej niczego się nie dowie. - Hana? Możesz mi powiedzieć co się dzieje? Dlaczego kwiaciarnia i wszystko inne jest zamknięte? Hana? - Seyong nie zaprzestał zadawania pytań. Lecz to co usłyszał od przyjaciółki całkiem zwaliło go z nóg. Wprost nie mógł uwierzyć w to co się stało. To było zbyt nieprawdopodobne... Chłopak rozłączył się i odwrócił na pięcie. Chciał jak najszybciej być w domu. Tam miał numer Younghoona. Musiał mu powiedzieć! Odwracając się, wpadł na kogoś. Na kobietę. Zerknął na nią i oniemiał.
- Witaj Seyong - powiedziała babcia Seo, automatycznie sięprostując. - Czyżby coś się stało? Zamknęli wam... dzielnicę?
Czarnowłosy patrzył na nią dużymi oczami. Więc to ona! To wszystko jej wina! Ale dlaczego? Dlaczego to zrobiła?
Chłopak starał się wyminąć kobietę, ale ta złapała go za ramię.
- Daj spokój mojemu wnukowi - powiedziała spokojnym, jadowitym tonem. - Albo zobaczysz na co mnie naprawdę stać.
Seyong nic nie powiedział. Wyrwał się z uścisku i odbiegł w stronę swojego osiedla. To co ona zrobiła było wprost okropne. Musiał skontaktować się ze starszym. Musiał mu wszystko powiedzieć.
Teraz cała nadzieja leżała tylko w nim.

1 komentarz:

  1. Huh? Wredna ta jego babcia, a wydawała się być w porządku. No cóż, jestem ciekawa, jak to teraz dalej będzie, no i co zrobi jej wnuk.
    Jestem pod wrażeniem, po pierwszy raz, od czytania tegoż to bloga, było mi dane ujrzeć opisy. Podobało mi się.
    Informuj mnie na bieżąco, dobrze?
    Blackey

    OdpowiedzUsuń